debiut poetycki Macieja Papierskiego
odwiedź fan page książki
Oczekiwania, odejścia, powroty. Jedne z najczęstszych elementów życia. Przeplatane tworzą jego części. Nie tylko miejsca bez których nie istniejemy i które, bez nas, nie są dokładnie takie same. Ale też odczucia, międzyludzkie relacje niczym ,,Zagubiona wizytówka” Macieja Papierskiego, leżą gdzieś pomiędzy, by tylko sięgnąć po nie ręką. Wspomnieć. A może nawet powrócić.
Dawid Olejnik
Chorał
Zdziwienie, że tego dnia także trwa lato,
jak wczoraj i wśród tych samych drzew.
Tutaj, pośród rzeczy, które mogłyby po prostu
odejść, nagły prześwit:
a jednak ktoś dba o porządek.
Niebo zawieszone nad nami jak
smyczek nad struną.
Dlaczego nie śpiewacie ze mną,
o rozsypani?
Kiedy zaczynam czytać ten debiut, ogarnia mnie poczucie, że pojęcia, z zasady przecież abstrakcyjne, stają się nagle dotykalne. Takimi czyni je skupienie wytężona uwaga. Tom rozpoczyna się zdziwieniem, konstatacją nagłego zatrzymania się świata, przystanięcia czasu i ustalenia się przestrzeni, gdzie byt mówi – oczywistą obecnością – najbardziej dobitnie. Wtedy otwiera się „nagły prześwit” a podmiot nabiera przekonania, że ”jednak ktoś dba o porządek” (Chorał). Ów ład, transcendentny, przychodzący spoza granic potocznego doświadczenia, integruje człowieka i budzi podziw przechodzący w uwielbienie. Wzmacnia także napięcie pomiędzy zmysłowym poznaniem a intuicjami metafizycznymi. Dzięki niemu intelektualne spekulacje czy dociekania lirycznego „ja” zaczynają harmonizować z momentami czystej kontemplacji. Bynajmniej nie biernej, bo z dookolną rzeczywistością prowadzi tu podmiot ciągły dialog spojrzeń. Sądzi bowiem, że nieustannie trwamy pod czujnym wzrokiem rzeczy, a kto wie, czy ich okiem nie spogląda na nas transcendencja (por. „***, Pozwól mi mówić o tobie…”). Ufa jednocześnie, że świadectwo oczu ani nie zaprowadzi go na manowce, ani nie wodzi na pokuszenie. I tu się nie myli. Co najwyżej – zachwyca, gdy to, co widzi, przerasta widzącego. Lecz nawet w chwilach nie aż tak intensywnej percepcji wizualnej treść widzenia działa katartycznie. Oczyszcza odbiór rzeczywistości, uczy prostoty, „uwalnia od sentymentów” (por. Niewysłana pocztówka ze Sztokholmu). Pomaga się ćwiczyć w pokorze, a na koniec – zamilknąć. Milczący poeta? Czy to nie paradoks? Spokojnie, spokojnie. Zwłaszcza poeci powinni widzieć, kiedy zamilknąć i jakim milczeć milczeniem. Gdy poecie objawia się sama forma istnienia, wydaje się zaskoczony jej zgeometryzowaniem (por. Krótka i mglista epifania foremności). Początkowo jakby jej nie dowierza. Potrzebuje chwili dystansu, aby pogodzić się z domysłem, że „Może nie dostaniemy innej formy/ poza zwykłą niepowtarzalnością”. Ale to może nie forma sama w sobie jest unikalna, lecz jej postrzeganie modyfikowane poprzez rozmaite stany umysłu zamkniętego wewnątrz czasu?
Piotr Wiktor Lorkowski w Nowe Litery
całą recenzja w Toposie