Rzadka w poezji współczesnej (rzadsza tym bardziej, że chcę pochylić się nad wierszami „męskimi”) przyjemność – liryczna podróż człowieka wokół człowieka, wokół jego niepewności, lęków, pragnienia bliskości, miłości, powrotu do świata szczęśliwości i harmonii; tej, którą pamięta i za którą tęskni. Paweł Biliński walczy o to wszystko, budując, a nie wymyślając – świat równoległy, chcąc niejako sprawdzić – czy uda się oba światy utrzymać przy życiu. Poezja pozbawiona fajerwerków, przenikliwa, czysta i bardzo „ludzka”. Wiersze skrojone tak, by dając wyrazisty głos podmiotowi lirycznemu, miały rozmiar i wymiar uniwersalny. Niech nas nie zmyli tytuł nowego tomu: „Część urojona”; choć urojenia bywają piękne, zwykle powodują rozczarowanie i ból.
W wierszach Pawła Bilińskiego ból (szeroko pojęty, nie tylko ten fizyczny) pojawia się, ale jest to taki rodzaj cierpienia, który towarzyszy narodzinom. Ten szczególny ból słabnie, powoli przeradzając się w wiarę, że jednak warto, że trzeba próbować. Czasem wciąż, a czasem od nowa.
Mirka Szychowiak
Paweł Biliński nie usiłuje się przypodobać. Wierzy w pierwotną siłę słów, a to duża sztuka być pewnym swego – już od początku, niezależnie od królujących języków. Tu „niebo” jest „niebem” i od Ciebie zależy Czytelniku, co z tym fantem zrobisz – przemielony przez najróżniejsze dykcje, graczu w językowe gierki: czy będziesz zdolny do spojrzenia na rzeczywistość wprost, tak jak to robi Autor, który zdaje się mówić – po co pewne sprawy komplikować na siłę, skoro skomplikowane jest już samo to, że nadal musimy pisać o najprostszych rzeczach? Tak, ta myśl ukryta w wierszach Bilińskiego zajaśniała mi tu nadspodziewanym blaskiem. Słowo nie potrzebuje cienia, ma wybrzmiewać czysto i mądrze, tak jak w tych wierszach, które powinny Ci się spodobać. Po prostu (mój, jego?) Czytelniku.
Rafał Różewicz