krajobraz przed bitwą a może wojną
siedzę przy biurku i piję kolejną kawę. spoglądam na czystą
kartkę na której za chwilę przysiądzie zbłąkany
wiersz. nie myślę o nadchodzącej wojnie ani
o planowanej bitwie. zapasy nieprzygotowane schrony
niezabezpieczone mundur czeka na wyprasowanie. siedzę
przy kawie jakby nigdy nic a wokół biegają komunikaty
spłoszone lub groźne na przemian. radio wyłączone – nie słucham
w telewizji ślinią się politycy – nie oglądam. jakiś wojskowy
przebiegł przez pokój wypił dwie setki i pobiegł dalej na kolejne
stanowisko. a tu wódka się kończy zapasy nie zrobione
i te ciągłe komunikaty…
linie podziału
lubimy dzielić czas na przed i po. wyznaczać linię
podziału mitochondrii i rozdzielać kosmos
na galaktyki. za każdym razem staramy się
wyodrębnić potencjalnego wroga przeciwko
któremu trzeba się zjednoczyć. nasze zwycięstwo
staje się jednak porażką i kolejną linią podziału. znowu
historia dzieli się na tę przed i tę po. choć
dobrze wiemy że musimy ją teraz napisać od nowa.
zwycięzcy są przecież najlepszymi pisarzami historii.
Pięćdziesiąt siedem wierszy to potężny materiał poetycki – to niemal tsunami słów i wersów, metafor i symboli… A przecież przeczytałem tę książkę jednym tchem – i odkładając wiersze na stolik zadumałem się: to już koniec? Więcej wierszy nie ma?
Myślę, że i Państwo przeczytali te pięćdziesiąt siedem wierszy jednym tchem – i jest to najlepszy z dowodów na wielkość i wyjątkowość tej poezji.
Zadałem sobie więc pytanie, w czym siła tych pięćdziesięciu siedmiu wierszy i myślę, że zgodzą się Państwo ze mną, że wyjątkowość tego materiału wynika ze znakomitego współgrania treści z formą i to w kilku przenikających się wymiarach.
Wiersze Tadeusza Zawadowskiego są poezja nader poważną i nawet po przeczytaniu wszystkich wierszy na raz poszczególne tematy, poszczególne obrazy, poszczególne odniesienia pozostają w pamięci i czas ich nie zaciera, a nawet odwrotnie – czas je wyostrza.
Michał Bukowski (z posłowia do książki)