Kamień, papier, maszyna

albo wychodząc naprzeciw przemocy

  • 22 Maj 2025

Kamień, papier, maszyna,

albo wychodząc naprzeciw przemocy

 

Notatki Karola Samsela

Kamień, papier, maszyna to dla mnie tekst, z którego wychyla teoria archetypów Carla Gustava Junga, jakaś próba aktualizacji tamtej sytuacji, zrodzonej z tamtego rozpoznania: Katarzyna zarazem pokazuje, że XXI wiek to nowy paleolit, w zakresie relacji kobiecych oraz męskich: tak, niestety, jest właśnie tym, nowym paleolitem: poziom absurdu dokonujących się gier społecznych (w tym gier płciowych, bo – płeć współczesną należy rozumieć jako społeczną), absurdy społecznych oczekiwań, wszystko to jest tak „przerejestrowane”, że „lustra przestają działać”, naszymi lustrami od wieków były zaś archetypy – w tym też archetypy żeńskości i męskości – otóż, gdy „lustra przestają działać”, w końcu, człowiek dobija się pewnej, dość ponurej świadomości – tej mianowicie, że „lustra już z nim nie współpracują, bądź nawet nigdy nie współpracowały”, są tylko dla siebie samych, może zawsze były tylko dla siebie samych – „lustra” są po to, by nas ostatecznie pokonać, tak więc archetypy nas pokonają również – i będą ucztować na naszych trupach, jest to ponury, genderowy, może antygenderowy – punkt wyjścia ważnej książki Kamień, papier, maszyna, bo odzierającej z cywilizacyjnych, płciowych złudzeń, i to naprawdę dobre lekarstwo na naszą kulturową arogancję: w tomie, brutalnie, zderza się kryzys technologiczny z kryzysem płciowym, pokazując, że jedna oraz druga wojna, więc ta technologiczna i ta płciowa, mają głęboko plemienny, archaiczny charakter (używam tutaj tego drugiego słowa maksymalnie szeroko, mając także na myśli Grecję archaiczną). Wniosek: żyjemy w czymś w rodzaju nowej archaiczności, i winniśmy próbować dawać temu jakiś poetycki wyraz (a takie jest zadanie poetów – wiecznie odpowiadać na pytanie, jak pisać, nawet w megalicie, czy paleolicie), do tego ma prowadzić książka Kamień, papier, maszyna.
Zobaczmy jednak, do czego doprowadziliśmy w tej chwili... Mamy Erynie wcielone (wcielone na Ziemi), powinniśmy powołać eryniczną socjologię – jesteśmy społeczeństwem luster, luster, które się odbijają, chociaż tego nie chcą: ich chęć i niechęć nie ma znaczenia, odbijanie się jest przymusem obwarowanym: standardami, nakazami, trendami, zakazami i zaleceniami, protokołami, antyprotokołami, itd. Najzabawniejsze, co dzieje się, kiedy – przestajemy odbijać swoje wizerunki, otóż, nasz przeciwnik wpada w histerię i wznieca – przeciwko nam – całe społeczne zamieszanie. Odważmy się tylko nie odbijać, lub przestać odbijać, zaraz zobaczymy, ile nas to będzie kosztować! Lewiatan mieszka w Kryształowym Pałacu! Ale cóż się dzieje, ani chybi lustra przestają działać! Och tylko nie to, wszakże tu: skutek jest jasny – jak w równaniu! – wszyscy dostajemy zbiorowej histerii! Co niektórzy, jedynie, nabywają świadomości, lub przeczucia: lustra nie współpracują, a może nigdy nie współpracowały z nami – tu poziom absurdu obecny w grach społecznych staje się do tego stopnia wysoki, że wręcz niewydarzony: natychmiast sprowadza on wojny, które toczymy, wojny płciowe, technologiczne, kulturowe – do figur plemiennych, Grecja archaiczna? Raczej – megalit, czy jak rozmawialiśmy o tym wczoraj z Kasią Fabisiewicz, nowy paleolit, o tym opowiada jej nowa książka pod tytułem Kamień, papier, maszyna (świetna w przeczuciach cywilizacyjnych, oraz w poetyckim kasandryzmie). „Fantazjowaliśmy” wczoraj z Kasią na wieczorze, co byłoby, gdyby tworzenie książek zostało uznane za czynność brudną oraz niegodną rąk mężczyzn, więc do tworzenia literatury od samego początku oddelegowane zostały... kobiety. Być może, pozwólmy szaleć wyobraźni, wynalezienie druku znaczyłoby równie wiele, co odkrycie ognia, a renesans stałby się w najlepszym tego słowa znaczeniu nowym paleolitem, nowym antropocenem? Co stałoby się, gdyby druk przekazywano sobie poważnie, z rąk do rąk, jak ogień, więc bynajmniej nie – in a gutenbergian way... Czy taki renesans, jaki zaistniał, to jedyny możliwy – czy nie mógł w XVI wieku zaistnieć renesans „inny”, renesans żywiołów, renesans natury?

Myślę, że żyjemy u progu wielkiej cywilizacji przemocy, wielkiej i długiej, i że ona nas wszystkich pochłonie siłą swojego bardzo groteskowego, bardzo ironicznego holocaustu… Stąd tak wielki lęk kobiet przed naturalnymi zasobami agresji u mężczyzn, bo czują to, najbardziej, właśnie kobiety i poeci. To tego przede wszystkim udajemy, że nie widzimy, również o tym jest Kasi przeczucie nowej archaiczności, tej, która nadchodzi: z Kamienia, papieru, maszyny.



 

Kamień papier maszyna, Katarzyna Fabisiewicz
(Fundacja Duży Format, Warszawa 2025)





Karol Samsel

Powrót